Naszym kolejnym celem jest trekkng w kanionie Cordilliera Colca,niektóre źródła podają że to jest najgłębszy kanion świata.Ściany wznoszą się z lewej strony na ponad 3200 m nad poziom rzeki, zaś z prawej - na 4200 m.Ma długość 120 kilometrów.
Aby dojechać z Puno do Colca bez przesiadek się nie obejdzie.Nie ma bezpośrednich autobusów lokalnych.Wybraliśmy turystyczną opcję,autobus do Chivay,żeby uniknąć przesiadek w Arequipie i nie tracić czasu na dojazd do celu(dodatkowo 3h).
Z rana spod naszego hotelu zabrał nas niewielki autobus.Po za nami było jeszcze tylko troje turystów oraz pani bileterka pełniąca rolę przewodnika co nas mile zaskoczyło.
Droga przebiegała przez ciekawe górzyste tereny,fotki pykaliśmy jak dzikusy :-) Zatrzymaliśmy się w paru rewelacyjnych miejscach widokowych,była też przerwa na kawkę + przekąski wszystko w cenie 60S.Po jakiś 6h docieramy do Chivay.Tuż przed główną bramą wszyscy turyści muszą uiścić opłatę za wstęp do parku 70S.W Chivay orientujemy się ,że trekking możemy zacząć dopiero z sąsiedniego miasta Cabanaconde.Następnym autobusem po 2h docieramy tam już o zmroku.Na postoju wyhacza nas lokers z dobrą ofertą noclegu.Godzimy się,jak się później zorientowaliśmy w tym hostelu zatrzymali się chyba wszyscy napotkani turyści jakieś 10 osób.Jeszcze krótka przemieszka po miasteczku i w kimkę.
Przed południem ruszamy na trekking w dół kanionu.Od samego początku przypałentał się do nas pies i tawarzyszył nam do końca następnego dnia.Traska rewelacja!Po 2h docieramy na samo dno konionu nad rzekę Colca.Później lekko pod górkę,kolejnie z braku jednego oznaczenia błądzimy.Przedzieramy się przez gęsty las,dalej dzikie pola kaktusowe.Tracimy trochę czasu,żeby odnaleźć dobry szlak.Wieczorem docieramy do oazy na samym dole kanionu.Gości nas dziadek,robi dwu daniową kolację.Jeszcze tylko piwko na basenie i zmęczeni idziemy spać.
Z rana wcinamy śniadanie,pakujemy plecaki,bierzemy 'burka' i udajemy się dalej stromo pod górę.Po ponad 2h umęczeni skwarą lejącą się z nieba wracamy do Cabanaconde.Uroczyste piwko pod sklepem,obiadzik i ruszamy do Arequipy bo tylko w tym kierunku jeżdzą lokalne autobusy.Późnym wieczorem docieramy do tego sporego miasta.Nie chcemy tu zostać,bo nie ma po co i łapiemy nocny autobus do Cusco.