Po raz drugi lądujemy w Guilin,mieście średniej wielkości jak na Chiny(ok 1 mln mieszkańców).Miasto ma do zaoferowania kilka atrakcji turystycznych,które postanowiliśmy zobaczyć.
Wybraliśmy się na tarasy ryżowe oddalone 3h jazdy autobusem.Pośród wzgórz znajduje się wioseczka,która słynie z długowłosych kobiet(nigdy nie obcinanych).Spotkaliśmy kilka takich pań,odrzuciła nas ich nachalność.Kobity z gór oznajmiły,że pobierają opłatę za robienie sobie z nimi zdjęćoraz,że w ofercie mają pokaz czesania włosów i sposób ich zawijania.Podziękowaliśmy za taki rodzaj rozrywki.Na tarasy dobrze jest wybrać się z rezerwą 2 dniową,nie wiedzieliśmy tego wcześniej dlatego straciliśmy trochę na widokach.
Kolejny dzień spędziliśmy w jaskini Trzcinowego Fletu,niezłe widoki,podświetlane stalaktyty i stalagmity sprawiały,że
czuliśmy się tam jak na innej planecie.
GUILIN był ostatnim przestankiem na naszej trasie po Chinach z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.
Minęły prawie 2 miesiące u chińczyków i czujemy,że czas na zmianę kraju.