Lokalnym autobusem z sześcioma świnkami na dachu do Ruteng dalej autem osobowym w jedenaście osób + kura,po 12h docieramy do Bajawy.
Najwiekszym miastem w regionie Ngada jest Bajawa(Baja)Ludzie mieszkający tu porozumiewają się w swoim języku.
Miasteczko położone jest na wysokości 1100m.n.p.m.Wokół Bajawy roztaczają się świetne widoki na pola ryżowe oraz równiusienki,stożkowaty wulkan(Gunung Inerie 2131m.n.p.m).Najczęściej odwiedzanymi miejscami w regionie Ngada są tradycyjne wioseczki w których można się poczuć jak w innej epoce.Chaty z drewna z dachami ze strzechy,skromnie urządzone w środku(materac,siennik brak mebli)ale z "nieodzownym"telepudłem.Będąc w takiej wiosce można zakupić szaliczek lub sari ręcznie wyrabiane przez tamtejsze kobiety,które w ten sposób zarabiają na siebie.W Benie od czasu do czasu organizują dzienną wyżerę,pokaz tańców,strojów oraz wszystkiego czego turysta się domaga.Wszystko oczywiście odpłatnie przecie z czegoś żyć muszą :)
W momencie gdy zajechaliśmy do Beny było świniobicie szykowała się uczta.Na wyżere nie zostaliśmy zaproszeni pewnie dlatego,że nie zapłaciliśmy.W sumie nie było czego żałować bo to co przygotowywali nie wyglądało zbyt apetycznie.
Niedaleko Beny płyną gorące źródła i to takie,że łatwo się oparzyć.Dobrze że od razu nie wskoczyliśmy do wody tylko wcześniej sprawdziliśmy temperaturę.W źródełku pomoczyliśmy jedynie nogi,kąpielami nie raczyliśmy się bo było za gorąco.A poza tym przy ujściu rzeczki co byliśmy lokalne kobiety przychodziły z brudnymi ubraniami aby je dobrze wyparzyć - niczym w pralce.Mydliny spływały wprost na nas.
Mieliśmy okazje spróbować lokalnego alkoholu - Arak.Samogon wyrabiany przez lokalnych ludzi o niemiłym zapachu,ujdzie w smaku.
Flores zamieszkuje duży odsetek katolików,pojawiają sie kościoły i w końcu nie budzą nas (o 4 rano)wycia wydobywające sie z meczetów.