Jedną z najprzyjemniejszych podróży odbyliśmy płynąc promem na Flores.Kapitan zgodził się przyjąć nas do siebie obok kapitanki.Płyneliśmy tak 6h na samej górze promu,tylko my i zołoga,a tam na dole gdzie siedzieli lokalni ludzie panowało istne piekło.Ludzie siedzieli we własnym śmietniku,w zaduchu,na połamanych plastikowych siedzeniach,na matach w kłębach tytoniowego dymu z beczącymi maluchami.W tym samym czasie sami na dachu delektowaliśmy się chwilą i cieszyliśmy wolnością :)
Labuanbajo jest niewielkim,rybackim miasteczkiem,malowniczo położonym nad zachodnim brzegiem wyspy Flores.W okolicy jest kilka całkiem ładnych plaż.Wieczoromi miasteczko tętni życiem,mieszkańcy wynurzają się przed swe chaty-Kobiety wystawiają na sprzedzaz świeżo złowione ryby przez ich mężów,co chwile jakiś młodzik popiernicza na swym skuterku robiąc dodatkowy hałas.Gdzieś ktoś gra na gitarze i śpiewa,dzieciaki biegają.Część chłopów ta która nie wypłyneła na połów przesiaduje spokojnie obserwując ulice.I tak leniwie upływa czas w Labuanbajo...