Dotarliśmy do Manili naszego ostatniego przystanku w naszej azjatyckiej podróży.Miejską kolejką dojechaliśmy do dzielnicy Malate gdzie znajdują się hotele.Znalezienie odpowiedniego hotelu zajęło nam większą chwile gdyż wcześniej upatrzony hotel już nie istniał,a to był jedyny wg przewodnika tani w okolicy.Po zapytaniu miejscowych rowero-taxiarzy znaleźliśmy miejsce odpowiednie na nasze już bardzo cienkie portfeliki. 400 piso na dwie osoby to według nas najtańsza opcja na Malate,nawet babka z biura turystycznego się zdziwiła i wzięła namiary.
Manila wbrew temu co myśleliśmy wcześniej,okazała się bardzo przyjemna.Tanie kolejki miejskie znacznie ułatwiły nam poruszanie się.W dzielnicy Intramuros,tzw.starówce, znajduje się większość zabytków miasta z czasów panowania Hiszpanów w XVI w.tj.Katedra Manila,kilka kościołów,monumentów i muzeów.Manila mimo wszystko to uliczne targowiska i ogromne niekończące się centra handlowe.Miasto jest ogromne nie da się nie zauważyć nagromadzenia bezdomnych w szczególności w centrum(Ermita,Malate,Chinatown).
W posumowaniu powinniśmy wspomnieć,że wstępnie nie planowaliśmy wizyty na Filipinach.Archipelagiem zainteresowaliśmy się w momencie, gdy dowiedzieliśmy się ze nie przyznali nam wiz do Australii.
Kraj niesamowitych ludzi ,różniący się od innych.Ludzie bardzo uprzejmi,taksówkarze nie szukają łatwego zarobku na turystach(nie na Luzon,w autobusach każdego biletera dodatkowo kontroluje co chwile inny kontroler),nikt nie oszukuje.Filipiny to raj dla lubiących napoje wyskokowe-butelka 0.75mil brandy,rumu,whisky około 5zł.Pijani lokalesi nie wszczynają bójek,nie zaczepiają turystów,na ogół śpiewają karaoke.Duża tolerancja do homoseksualistów,chłopak przebrany za kobietę nie wzbudza żadnej sensacji.Najpopularniejszym środkiem transportu są jeepney'e,przerobione amerykańskie jeepy z czasów II wojny światowej.Mimo odmiennych opinii co do bezpieczeństwa w Manili jak i na całych Filipinach poruszaliśmy się bez ryzyka o zdrowie,pewnie i bez obaw.
nasze 3 top :
- Puerto Galera
- Bohol
- Bantayan