Zamieszkaliśmy w stylowej kamieńcy w hotelu Carly który mieścił sie w samym centrum kulturalnego Buenos w San Telmo.Tuż pod naszymi oknami mieścił się Plaza Dorrego plac na którym tańczą tango.Dzielnica San Telmo słynie z wyszukanych sklepików głównie to antyki itp.
Pierwsze momenty w Buenos spędziliśmy na poszukiwaniu serwisu naprawy naszego aparatu.Po przechadzce po kilkunastu sklepach ze sprzętem foto,w końcu udało się znaleźć adres do serwisu.Miejsce daleko od nas był piątek wieczorem,serwis czynny dopiero w poniedziałek ,musieliśmy poczekać.
Na handlowo-turystycznej dzielnicy Florida niedaleko od nas,mocno utrwalił się"czarny rynek"wymiany walut,wygląda jakby był legalny.W kantorach na tej samej ulicy kursy dolara 1=5.5 peso a u "cinkciarzy" 1=9.4 peso.Pieniądze są prawdziwe,sprawdzaliśmy i już je wydaliśmy.Wcześniej dostaliśmy cynk o tym procederze i do Argentyny wjechaliśmy z większą gotówką dolków.Zysk pokrył koszt naprawy aparatu,który wyszedł Uwaga 2150 peso.W tej cenie w Uk moglibyśmy kupić nowy aparat, tutaj ceny tych sprzętów są kosmiczne.
Nieoficjalną religią w Argentynie jest piłka nożna (podobnie jak w Brazylii)W Buenos Aires jest szczególnie widoczna.Wszędzie klubowe flagi,koszulki itp.w sklepach,autobusach,kioskach.Tam gdzie telewizor tam mecz.Największym szlagierem piłkarskim w kraju jest mecz pomiędzy dwiema drużynami z Buenos;Boca Juniors vs. River Plate.Akurat wypadał jak byliśmy...hm...Niestety ceny biletu 2000 peso!.... a myśleliśmy,że w Uk są drogie.
Nie bedziemy może zbyt oryginalni ale musimy stwierdzić że Buenos Aires nas zauroczyło!Miasto ma fajny retro klimat,jest czyste ma mnóstwo miejsc do zobaczenia.Byliśmy tu 7 dni i ani razu nie zawiało nudą.Jak najbardziej polecamy!