Londujemy w Mumbaju czasu miejscowego 11. po 9 h lotu.Po nie przespanej nocy troche zmeczeni udajemy sie taxa na Colobe ,gdzie mamy miec 1 hosta z Cauchsurfingu.Niestety kolezka z caucha moze nas przyjac dopiero po 11 wieczorem.Nic innego nie pozostaje nam jak czekanie na plecakach.Wybieramy Gate of India i tam siedzimy dobre pare h.Nie proznujemy,pozujemy do fotek bo nagle Indusi zapragneli miec zdjecie z bialasami :)
Obecnie mieszkamy u bardzo milej Induskiej rodzinki w calkiej dobrej lokalizacji.Sa bardzo pomocni jak wiekszosc miejscowych.
Mumbaj zmiarzdzyl nas swoim ogromem.Masa ludzi, brudem ,smrodem i niesamowicie halasliwym ruchem ulicznym.Tak jak myslelismy okazal sie dosyc drogi,wszedzie pelno naciagaczy od ktorych nie idzie sie opedzic ,wciskaja wszystko co sie da.Ale mimo biedy sa pozytywnie nastawieni do turystow i chetni do pomocy.
Za kilka dni jedziemy na Goa.Juz sie nie mozemy doczekac.Marzy nam sie czysta plaza bo takiej brakuje w Mumbaju.Woda brudniejsza niz w baltyku........A i w koncu dojechala do nas Agnieszka.