Podróżowanie po Indonezji jest uciążliwe,szczególnie tanimi lokalnymi busikami,gdzie kierowcy chcą wyciągnąć od nas jak najwięcej kasy.Trzeba się wykłócać,kosztuje to nas wiele nerwów.Męczącą podróż mieliśmy z Ubud do Padang Bai skąd odpływają promy na Lombok.Kierowcy bemo wozili nas jak chcieli.Wszyscy mówili,że jadą do miejsca które chcemy co innego wychodziło po 10 min.jazdy.Wysadzali nas w jakimś wygwizdowie,gdzie kolejnie musieliśmy przesiąść się do innego busa.I tak kilka razy.Traciliśmy czas,kasę i cierpliwość.Odcinek 20 km przejechaliśmy 5 busami.Ciągłe przesiadki,wykłócanie się o cenę,gorąc,tłok,hałas czynniki te sprawiały,że już nas ponosiło.5h rejs promem załagodził nasze zszargane nerwy lecz zaraz po dopłynięciu na Lombok do Lembar baja rozpoczęła się od nowa.
Przez to,że na Lombok dopłyneliśmy o zmroku (co wiąże się z brakiem lokalnych autobusów),zmuszeni byliśmy wynająć bemo-busik.Kierowcy krzyczeli nam sumy dość wygórowane tłumacząc się,że jest noc itp. co i tak nas nie przekonało i postanowiliśmy stanąć przy głównej drodze(jedyna w mieście) i złapać coś na własną rękę.Po 3 minutach zatrzymał się lokers,który zgodził się zawieść nas do stolicy po rozsądnej cenie.Dowiózł nas pod hostel w którym spędziliśmy dwie noce.
Na stolicę Lombok składają się cztery połączone ze sobą miasta Ampenan-Mataram-Cakranegara-Sweta.Typowe Indonezyjskie miasto,brudne,zatłoczone nie wyróżniające się niczym szczególnym od reszty innych miast (no może jedynie konnymi powozami-taxówkami)
Przemierzanie Indonezji nie jest takie szybkie jak przypuszczaliśmy.Rzadko jeżdżące autobusy(niektóre jeżdżą tylko raz dziennie)później jazda nimi 6-8h,promy 2-6h to wszystko sprawia,że dni na archipelagu przemijają w zawrotnym tempie.Data upływu miesięcznej wizy zbliża się nieubłaganie.Przedłużenie jej było możliwe w stolicy dlatego udaliśmy się do urzędu imigracyjnego.Na odbiór wiz musieliśmy czekać 1 dzień(25$)
Jako,że nasze trampy nie chcą opuścić azjatyckiej ziemi,Australię przekładamy na inną wyprawę.