Na Bohol pierwsze trzy dni spędziliśmy w Tagbilaran.Gdzie zrobiliśmy sobie wypady na plaże,malownicze czekoladowe wzgórza także odwiedziliśmy żywą maskotkę wyspy Tarsiera.
Kolejne trzy dni spędziliśmy pod namiotem na pobliskiej wyspie Panglao.Rozbijając się pierw na plaży Momo,która okazała się prywatnym terenem i mieliśmy ochroniarza jak i również ''rumowego'' kompana.Nastepne dwie noce siedzieliśmy pod palmami,gdzie od czasu do czasu rybacy wychodzili na połowy.
Na Bohol było przecudownie oby więcej takich miejsc.