O 4:30pm odjeżdżamy autobusem do El Chalten,raju dla trekkingowców.Podobno jedno z piękniejszych miejsc trekingowych na świecie.Jedziemy to sprawdzić !
Z El Calafate do El Chalten prowadzi jedna droga.Trzy i pół godzinna jazda tak malowniczą trasą mija błyskawicznie.Jesteśmy na miejscu.W mieścinie,która powstała(1985)jak przypuszczamy specjalnie pod ludzi lubiących chodzić po górach,gdyż trasy na wszystkie szlaki zaczynają się od razu z miasteczka.Nigdzie nie trzeba podjeżdżać.
1 Trek
Nasz pierwszy treking zaczęliśmy spokojnie albowiem weszliśmy na najbliższy szczycik z widokiem na miasteczko.Było to około 6 km w dwie godzinki.W sam raz dla rozruchu,na rozgrzewkę.
2 trek
Z kanapkami,mapą i z cieplejszymi ubraniami wyruszyliśmy na naszą pierwszą dłuższą wyprawę w góry.Do Laguny Torre.Pogoda sprzyjała,nawet przestało wiać.Szło się przyjemnie.Słoneczko świeciło,ptaszki ćwierkały,kilometry mijały i byliśmy coraz bliżej lodowca i mroźnej laguny wokoło.Z daleka pokazywał się"trójząb"Cerro Torre 3102m.Po trzech godzinach doszliśmy na miejsce.Wspaniały widok.Wielgaśne oblepione śniegiem szczyty,a w dole jeziorko powstałe z roztopów lodowca.Przycupnęliśmy przy brzegu laguny i rozkoszowaliśmy się widoczkami.
Trasa jest dość łatwa,dostępna dla każdego kto lubi dłuższe spacery bowiem 6 godzin z czego 21 przebytych km.
3 Trek
Dzień bardzo wietrzny,ciężkie chmury zalegały nad miastem.Na taki moment mamy plan B,trekking mniej spektakularny do Laguny Toro
W trakcie marszruty pogoda psuła się coraz bardziej.Zaczął padać śnieg i masywne chmury przysłaniały widoki.Dlatego po wdrapaniu się na najwyższe wzniesieni i po ujrzeniu jedynie chmur,stwierdziliśmy że nie idziemy dalej i wracamy do ciepłego hostelu.W 4 godziny przemierzyliśmy 15,5 km.
4 Trek
Nasz ostatni trekking.Czyli deser ekspedycji po El Chalten.
Pogoda jak wymodlona,bezchmurne niebo,idealne żeby zobaczyć Fitz Roy'a 3405m.Traska zaczyna się ostro w górę,gdzieś tak około 0,5 km .Później na spokojnie bez większego wysiłku można wędrować około 2 godzin.Trasa przecudna,jedna z piękniejszych ,jaką mieliśmy możliwość maszerować.Dzięki pogodzie nasze doznania były zdwojone.Dróżki wiodą dolinami,szczytami,przez lasy,obok strumyków i niewielkich stawików.Do momentu,gdy zaczyna się najostrzejsze,strome wejście prowadzące aż do samego Fitz Roy'a.Po całkiem stromej ścianie trzeba wspiąć się godzinę.Kolejnie przejść przez śnieżny dywan,wspiąć się jeszcze ze 100 metrów i jest się już u podnóża Fitz'ka.
Roy surowa skała,wydaje się nieprzystępna z każdej strony.Jej masyw robi wrażenie.Pokłony każdemu kto na nią wejdzie.U podnóży jest laguna,nie dane było nam jej ujrzeć- zasypana śniegiem.
Ogólnie bardzo wiało i ciężko tam było wysiedzieć dłużej.Nacieszyliśmy oczy widokiem (godzinna posiadówa) i powolutku zeszliśmy na dół.
Cała trasa mierzyła 25 km(od naszego hostelu) a pokonaliśmy ją w 8 godzin jak mapki wskazują.
Trasa dostępna prawie dla każdego.Największym utrudnieniem jest ostatni odcinek pod górę.Wymaga większego wysiłku,czasami nawet akrobacji ;-)