Decyzje że jedziemy do Muhahal podejmujemy ostatniego wieczora w Bacalar.Sugerujemy się ładnymi zdjęciami i tanim noclegiem.
W colectivo (mini bus)spotykamy polską rodzinkę.Przegadujemy z nimi całą drogę do Muhahal.On i ona (niestety imiona zapomnieliśmy)niegdyś backpakersi którzy zjechali ładny kawałek świata,uświadamiają nam,że z dzieciakami również można podróżować budżetowo.
Po wysiadce poszliśmy w stronę zabukowanych wieczór wcześniej bangalowów,natomiast oni zaczeli szukać noclegu.
Idąc główną promenadą rozkoszowaliśmy się pięknym widokiem turkusowej wody.Niewielu turystów,mieliśmy wrażenie że jesteśmy jakoś poza sezonem.Nasza chatka to był strzał w dziesiątkę,miejsce super zaraz koło najlepszej plaży.Jeszcze zanim odebraliśmy klucze,odrazu przedłużyliśmy pobyt.Zauroczyliśmy się tym miejscem.
W bangalow za 6$ za noc mamy łóżko wodne :-)
Wieczorem po zakupieniu butelki lokalnej tequili dołączyliśmy do ogniska w lasku na plaży,gdzie grali i śpiewali ludzie z najróżniejszych stron świata.Łukasz w końcu mógł coś pomuzykować:-)
Czas w Muhahal spędzamy na ciągłym plażowaniu, degustowaniu lokalnej kuchni i porannych przebieżkach wzdłuż plaży.
Muhahal polecamy miejsce tym,którzy chcą zaznać spokoju od turystycznego gwaru który zaczyna się od Tulum po Cancun.
Dla nas super.