Hong Kong blyska w nas swoimi neonami z kazdego budynku.Jest bardzo kolorowo,
niezliczona ilosc bilbordow rozswietla miasto noca.Sklep na sklepie jest tyle wszystkiego,
ze nie wiadomo gdzie zawiesic oko.Raj dla szopoholikow.Niestety ceny odstraszaja bynajmniej nas,bananowi nie jestesmy wiec nie poszalejemy.Powoli dostajemy oczoplasow i bolu glowy od kosmicznych cen.
W H-K fajne jest to ,ze nie mozna palic w wiekszosci miejsc publicznych.Wyznaczone sa specjalne place dla palaczy.Groza wysokie kary dlatego ludzie trzymaja sie zakazu
.Jestesmy mile zaskoczeni po tym co widzielismy w Chinach.Tam kazdy jara szlugi,w sklepach,aptekach autobusach WSZEDZIE...
Nasza pierwsza noc w H-K byla bardzo przekomiczna.A doklanie epogeum komizmu nastapilo,gdy zobaczylismy pokoj w ktorym mamy spac.Oboje jak na zawolanie parsknelismy smiechem,kiedy ujrzelismy izolatke 2na 1 metr bez okna,obok kibel 0,5/0,5 m oraz sluchawka prysznicowa przymocowana gdzies na suficie kibla.Nie moglismy sie uspokoic.Jedynie powaga murzyna,ktory pokazywal nam pokoj,sprawila ze wrocilismy do normalnosci.Nie moglismy wyjsc z podziwu jak ktos mogl urzadzic izotalke jak w psychiatryku tudziez skladzik na mopy i tak poprostu wynajmowac ja jako 2 osobowy pokoj z podwojnym wyrem.Koszmar! No tak wlasnie wygladala nasza pierwsza noc w H-K/Koszmarnie,ciasno ,klaustrofobicznie.Nastepnego dnia przenieslismy sie do
wiekszego lokum ale nadal w tej samej Chunging komunie(budynek w samym sercu Koowloon)