Przez godzinę po wyjechaniu z Bariloche piękne krajobrazy umilają nam drogę.
Do zwiedzenia Mendozy wystarczył nam 1 dzień tzn.obejścia wszystkich placów czyli parków oraz głównej ulicy-deptaku.
Mendoza jest stolicą win w Ameryce Południowej.W 2005 została uznana za światową stolice wina.Ponad 70% wina argentyńskiego pochodzi właśnie stąd.
Według przewodnika największy wybór wina w mieście znajduje się w pobliskim Carrefour'e.Wybór jest przeogromny ceny wahają się od 8 do 400 peso.Ogółem wina w sprzedaży pochodzą z Argentyny ciężko znaleźć coś z poza kraju chyba że inne alkohole jak whisky.
W mieście organizowane są specjalne wycieczki do pobliskich winnic ale to nie w naszym stylu.Dlatego sami zrobiliśmy sobie tour po okolicy.Kolejką podjechaliśmy do ostatniej stacji,gdzie jest mieścina Maipu. Spośród kilkunastu winnic wybraliśmy Lopeza.Tam przytuliliśmy się do wycieczki po rozlewni.Na koniec obowiązkowa degustacja wina.
Podsumowanie Argentyny
Nie ukrywamy radości z wizyty w Argentynie.Odwiedzajac takie miejsca jak Ziemia Ognista i Patagonia spełniliśmy swoje marzenia.Były to miejsca numer 1 w naszej podróży.
Głównym naszym środkiem przemieszczania się były autobusy dalekobieżne.Łącznie spędziliśmy w nich 90h.Wiekszość to sypialniane (cama) lub pół sypialniane(semi cama).W ofercie zazwyczaj jest posiłek w postaci
- słodki rogal z wędliną,serem
-sandwich ser wędlina
-batonik
-kubeczek coli,soku lub wody
chyba że jedzie się ponad dobę wtedy jest śniadanie,obiad,kolacja
TV zazwyczaj umila jazdę i jakiś amerykański film
Zdarza sie gra w bingo i jakaś nagroda do wygrania.Gdy opuszczaliśmy Mendozę z racji winiarskiej okolicy nagrodą było wino:-)
Najgorszy mankament,który się zdarza to to,że WC przyjmuje jedynie płyny wtedy większe potrzeby trza zdusić w zarodku.
Przed podróżą zakładaliśmy,że po Patagonii będziemy poruszać się autostopem.Lecz szybko po zorientowaniu się w realiach:jak mały ruch panuje na drogach i bez ustanku dmucha zimny przenikliwy wiatr,zweryfikowaliśmy nasze załorzenie.
Naszym zdaniem argentyńczycy niewiele różnią się od europejczyków.Zauważyliśmy,że mało ludzi pali fajki to chyba przez yerbe mate.
O argentyńskiej mani footbolowej już pisaliśmy wcześniej.
Lepiej gadają po angielsku niż we wcześniejszych krajach.
Niektóre auta wciąż śmigające po drogach,śmiało mogły by stać w muzeum lub inne nowsze tak poobijane,że w Europie nigdy przeglądu by nie przeszły.
Praktycznie we wszystkich hostelach w jakich byliśmy do dyspozycji były kuchnie w,ktorych często coś pichciliśmy z racji,że jedzonko na mieście nie należy do najtańszych.
Cennik: 1 A$ = 0.5 Zł
-autobus z El Calafate do Bariloche 900 A$
z Ushuaia do El Calafate 650 A$
- Yerba od 10
- Wino od 8
- jabłka 15 za kg, mandarynki 13,pomidory 25 za 1 kg
- sok w kartonie 1l 6-8
- piwo 1l 10 w pubie 30
- jedzenie buffet chiński od 44 za 1kg
- lody od 40 w Bariloche do 100 w Buenos Aires za 1 kg
- woda 6 za 1l
- pizza 30 -ser + cebula
- noclegi od 200 tylko 100 w Buenos Aires za 2 osoby.
-znaczki pocztowe 15