Z Cusko do Nazca prowadzi chyba najkrętsza droga jaką przemierzaliśmy.Fakt bardzo malownicza,ale tylko z rana moglibyśmy coś zobaczyć.Przez ciągły helikopter w głowie cieżko było pospać.
Już standardowo na dworcu w Peru naganiacz proponuje nam dobrą cene za fajny pokój.Pakujemy sie do auta,po dotarciu na miejsce okazuje się,że jest jeszcze zajęty,jesteśmy przed 8 rano.Bez zbędnego wciskania innego lokum,roztajemy się.Nazca to niewielkie miasteczko łatwe do ogarnięcia, dość szybko udaje się znaleźć bardzo przyjemny pokój najtańszy w całym Peru 25S za dwie osoby.
Po spanku,tego samego popołudnia ruszamy obejrzeć legendarne linie na ziemi.Już wcześniej zdecydowaliśmy,że samolotu brać nie będziemy,gdyż kilka napotkanych wcześcniej osób,które leciały,nie przekonywały nas swoim entuzjazmem.
Lokolnym autobusem jakieś 20 minut od Nazca,drogą Panamericaną,udaliśmy sie na platformę,gdzie mogliśmy zobaczyć trzy figury albo raczej dwie i pół gdyż z jednej średnio można było coś odczytać.
Rysunki z Nazca pochodzą z okresu od 300 pne do 800 ne, a odkryte zostały dopiero w XX wieku.Linie tzw.geoglify tworzą ogromne kształty zwierząt i wzory geometryczne.
Rysunki według obowiązującej teorii były kalendarzem astronomicznym i służyły do określania pory siewu i zbiorów. Wzory oznaczają bowiem okresowe pojawianie się gwiazd i konstelacji i wskazują na punkty wschodów i zachodów słońca podczas jesiennej i wiosennej równonocy oraz przesilenia letniego.