Wysiadamy w Manuel Antonio przy hostelu dla backpakersów czyli tanim.Tam wszystko zajęte mają tylko dorm po12$ os.Szukamy dalej.Jest jeszcze gorzej.Same resorty i drogie hotele,ceny z kosmosu.Jeżdżą tu głównie zorganizowane wycieczki z USA i Europy.Musimy skapitulować,wracamy 7km do Quepos.Jest po 9pm czekamy ponad 40 minut na przystanku i nic.Aż w końcu zatrzymuje się gość i mówi że colektivo czyli po taniości nas zabierze.Driver znał tanie miejsce podrzucił nas tam.To czego szukalismy(10$ na os) prywatny pokój z łazienką czego chcieć więcej.
Do parku Manuel Antonio dostajemy się miejskim autobusem(0,25$ co 20min)Wstęp 10$.
Po wejsciu do parku wraz z wieloma amerykańskimi wycieczkami podglądamy skaczące małpy.Wędrując do plaż co jakiś czas przystajemy obserwować to co wychwytują przewodnicy przed nami.Między innymi białą żabkę,przeróżne pająki,papużki,motyle.Głowa wędruje nam od krzaka do krzaka w poszukiwaniu zwierzaków.
Po przejściu 2 km dochodzimy do pięknej plaży,gdzie szopy przejeły rewir i robią naloty na plecaki w poszukiwaniu jedzenia.
Jest bardzo dziko i egzotycznie.Leżymy na piasku obok pomykają kraby,na gałęziach drzew zwisają iquany i kameleon też się przypałętał.
Jest nieziemsko.